Między PODGiK-ami a KODGiK-ami istnieją spore różnice. Te pierwsze są częścią administracji samorządowej, podlegają bowiem starostwom, a ich funkcjonowanie reguluje Prawo geodezyjne i kartograficzne oraz rozporządzenia do tejże ustawy. Natomiast ośrodki kolejowe to de facto część spółki akcyjnej, jaką są Polskie Koleje Państwowe. Ich funkcjonowania bezpośrednio nie reguluje żadna ustawa czy rozporządzenie. Mimo tych różnic (no i oczywiście innego zasięgu terytorialnego) główne zadania obu tych instytucji są te same – prowadzenie zasobu geodezyjnego oraz nadzór nad pracami geodezyjnymi.
Pośrednie uzasadnienie powołania KODGiK-ów można znaleźć w ustawie
Prawo geodezyjne i kartograficzne, która daje ministrom prawo wyznaczania terenów zamkniętych (tam prace geodezyjne żądzą się swoimi prawami). Korzystając z tej prerogatywy, minister odpowiedzialny za transport wyznaczył takie tereny na obszarach kolejowych. Decyzją tegoż ministra zgodę na wykonywanie prac geodezyjnych na tych obszarach otrzymała PKP SA i właśnie w związku z tym spółka utworzyła w swojej strukturze KODGiK?-i. Oznacza to tyle, że geodeta wykonujący jakąkolwiek pracę w takim miejscu musi udać się do najbliższego kolejowego ośrodka (a jest ich w Polsce osiem) i postępować zgodnie z zasadami ustalonymi przez PKP.
Wykonawcy geodezyjni już od lat narzekają, że w geodezji kolejowej patologia goni patologię. Nie trzeba chyba dodawać, że w obawie przed zemstą ośrodka na ogół są to żale anonimowe. Natomiast publicznie sprawę nieraz starały się naświetlać organizacje geodezyjne, interweniując w PKP czy GUGiK. Ale nawet jeśli odpowiedzi obu tych instytucji były po myśli wykonawców, nijak nie zmieniało to funkcjonowania KODGiK-ów.
Krótkim cięciem problem miała rozwiązać ubiegłoroczna nowelizacja Pgik. GUGiK zaproponował w niej, by tereny zamknięte można było wyznaczać jedynie ze względów bezpieczeństwa kraju, co w praktyce oznaczałoby, że obszary kolejowe utraciłyby ten status i nie byłoby już uzasadnienia dla funkcjonowania KODGiK-ów. W ich obronie stanęły jednak nie tylko PKP, ale także resort transportu...
W kwietniowym wydaniu GEODETY ponadto m.in.:• Cztery strony miasta – o zaletach i nowym portalu zdjęć ukośnych
• W cyklu „Poczet Profesorów PW” wywiad z prof. Witoldem Prószyńskim, geodetą z intuicją matematyczną
• Stwórzmy wykonawcom odpowiednie warunki, aby mogli korzystać z wolności gospodarczej – zachęca Bogdan Grzechnik
• Czy dane z PZGiK są informacją publiczną? – przypadki z praktyki sądowej opisuje sędzia Magdalena Durzyńska
• Dziesięć dni na wszystko – zgłaszanie prac geodezyjnych i kartograficznych
• Droga zabawka czy coś więcej, czyli jak racjonalnie wykorzystać wideotachimetr
• Ziemia Święta na mozaikowej mapie z MadabyKwietniowe wydanie GEODETY można nabyć w prenumeracie