Dzisiaj trudno sobie wyobrazić jakikolwiek geoportal bez aktualnych zdjęć lotniczych. Rozwój technologiczny kamer fotogrametrycznych oraz automatyzacja procesu produkcji ortofotomap znacząco poszerzyły rynek zastosowań i liczbę użytkowników tego typu danych. Mimo że zdjęciom lotniczym wyrósł ciekawy rywal w postaci skanowania laserowego, to obie technologie wydają się bardziej uzupełniać niż konkurować.
• Ortofotomapa w geodezji, ale jaka?Praktycznie w każdym miejscu Polski znajdziemy starszą, a często nawet zabytkową zabudowę. Bywa, że jest ona sukcesywnie uzupełniana nowszymi budynkami. Proces modernizacji obiektów bądź budowy nowych przybiera ciekawe i niestandardowe formy architektoniczne. Stanowi to nie lada wyzwanie dla geodetów, jeśli chodzi o prezentację i utrzymanie w aktualności map ewidencyjnych. Warstwa budynków jest równie ważnym elementem EGiB jak granice działek. Ścisła zabudowa w centrach miast charakteryzuje się często zbieżnością położenia granic działek z obrysami budynków. Dlatego to właśnie geodetom najczęściej przeszkadzają na ortofotomapie tzw. kładące się budynki. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem w takich przypadkach jest „prawdziwa ortofotomapa” (true ortho), która charakteryzuje się brakiem przesunięć radialnych w postaci pochylonych budynków czy „martwych pól” rozumianych jako obszary przysłonięte przez pochylające się budynki.
Dotychczas zamawiano w Polsce ortofotomapy poprawnie prezentujące obiekty tylko na poziomie gruntu. Wyższe budynki wyraźnie pochylały się, zasłaniając część interesujących treści. Praktycznie w większości przypadków dachy widoczne na ortofotomapie nie były zgodne z rzutem ortogonalnym, tylko przesunięte względem przyziemia. Taki efekt rzuca się w oczy szczególnie na ortofotomapach o lepszych rozdzielczościach, jak np. 3-5 cm. Z punktu widzenia geodety uznaje się to za wadę ortofotomap. Im wyższa zabudowa, im dalsze jej położenie względem środka zdjęcia, tym większe przesunięcie radialne. Negatywny wpływ ma także zastosowanie szerokokątnego obiektywu...
Pełna treść artykułu w lipcowym wydaniu miesięcznika GEODETA